LOT SAMOLOTEM Z MAŁYM DZIECKIEM – ZRÓB TO DOBRZE!

Marzy Wam się rodzinna podróż w nieco bardziej szalonym wydaniu niż weekendowy wypad do dziadków za miasto? Na pewno Wam się marzy, ale, znając życie, jest kilka (lub wiele) rzeczy, których się obawiacie. Zwłaszcza jeśli to Wasze pierwsze, a na dodatek baaaaardzo wymagające dziecko.

My też mieliśmy wiele obaw, bo nasza, dzisiaj już dwuletnia, Mela w pierwszych miesiącach swojego życia była wymagającym dzieckiem, które głośno i nieustannie domagało się jak najdoskonalszego zaspokojenia swoich potrzeb. Mimo jej temperamentu, a może właśnie dzięki niemu przekonaliśmy się, że rodzinna podróż będzie dla nas stanowić nie problem, a raczej rozwiązanie naszych codziennych problemów. Brzmi surrealistycznie? Sprawdźcie, co mamy na myśli, a przy okazji zgarnijcie garść praktycznych porad. Przygotujcie się na lot samolotem z małym dzieckiem!

Wspólnie zgłębiamy tematykę latania w Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie

Pierwszy raz jest najtrudniejszy?…

Jednym z głównych powodów, dla których baliśmy się naszego pierwszego rodzinnego lotu samolotem, był donośny i w naszym odczuciu nieustanny płacz córki przez pierwsze pół roku jej życia. Oczami wyobraźni widzieliśmy już siedzących koło nas współpasażerów lotu, patrzących na nas karcącym wzrokiem i zakłopotane stewardessy, uspokajające wściekłych podróżnych w sąsiednich rzędach. Wyobrażaliśmy sobie, że będziemy biegać w kółko po samolocie z córką, której płaczu w żaden sposób nie uda nam się ukoić. No, chyba że wcisnęlibyśmy się z piłką gimnastyczną gdzieś między toaletami a stewardessami szykującymi się do serwisu?

Rzeczywistość, jak w większości tematów związanych z podróżowaniem z dzieckiem, zaskoczyła nas bardzo pozytywnie. Pierwszy raz odważyliśmy się polecieć samolotem z Melą, gdy miała cztery miesiące. Z pewnością jednym z głównych argumentów na tak było to, że dziecko do drugiego roku życia w większości linii lotniczych podróżuje za darmo lub za małą opłatą. Większość swojego pierwszego, pięciogodzinnego lotu na Wyspy Kanaryjskie Mela postanowiła przespać, a resztę czasu spędziła przy piersi mamy, leżąc na podkładzie do przewijania na siedzeniu między rodzicami albo noszona przez tatę w przejściu. Parę razy znalazła się też w objęciach wujka i cioci, z którymi lecieliśmy na urlop. Czy płakała dłużej choć raz? Nie, bo, gdy akurat nie spała i nie ssała piersi, rozglądała się z zaciekawieniem po samolocie. Już wtedy mieliśmy przypuszczenia, że duża część codziennego płaczu Meli wynika z nudy, która doskwiera jej w domowych, czterech ścianach. W trakcie podróży i pobytu na Wyspach Kanaryjskich ta teoria się potwierdziła. Nowości i atrakcje sprawiały, że mieliśmy obok siebie zupełnie inne dziecko i przyjęliśmy tę nowinę z ogromną radością. Po powrocie z pierwszego zagranicznego wyjazdu z Melą wiedzieliśmy już, że nie będziemy musieli zawieszać działalności naszego bloga podróżniczego. Przeciwnie, będziemy mogli zająć się nową tematyką – podróżami rodzinnymi, a lot samolotem z małym dzieckiem był już tematem oswojonym.

Przespane starty i lądowania w trakcie pierwszych lotów z i na Fuerteventurę. Mela miała 4 miesiące.

Jak przeżyć pierwszy i kolejne razy – porady

Po przełomowym pierwszym locie samolotem z małym dzieckiem kolejnych obawialiśmy się już znacznie mniej. Grunt to dobra relacja z dzieckiem, świadomość jego potrzeb oraz bycie otwartym i przygotowanym na różne scenariusze, których można spodziewać się po swoim maluchu. Spróbowaliśmy stworzyć garść w miarę uniwersalnych porad i zebraliśmy je dla Was poniżej.

  • Pierś jako najważniejszy i niezawodny gadżet podróżującej rodziny

W żadnym wypadku nie chcemy w tym punkcie umniejszać mamom, które karmią butelką lub używają smoczka. Te strategie także pozwolą uspokoić dziecko w trakcie najtrudniejszych momentów, którymi są start i lądowanie samolotu. Nasza córka była bezsmoczkowa i bezbutelkowa, więc my mogliśmy sprawdzić jedynie pierś jako niezawodny gadżet uspokajający i usypiający w trakcie podróży. Dziecko do drugiego roku życia leci samolotem na kolanach jednego z rodziców, przypięte do niego swoim mniejszym pasem bezpieczeństwa. Spędzenie znacznej części lotu przy piersi to poniekąd naturalny obrót spraw, jeśli maluch i tak siedzi na kolanach mamy. Ssanie piersi bardzo pomaga w trakcie startu i lądowania – zmiany ciśnienia, i chodzi tu nie tylko o mechanizm ssania i o przełykanie mleka, ale także o bliskość mamy i poczucie bezpieczeństwa. Nasza córka przeważnie zasypiała na drzemkę w trakcie startu. Lądowanie, którego obawialiśmy się najbardziej, także znosiła bezproblemowo. Gdy była starsza, z zaciekawieniem obserwowała widok za oknem, zazwyczaj z piersią w buzi.

Matka-podróżniczka i jej niezawodne gadżety
  • Szum łagodzi obyczaje

Nieustanny, głośny szum w trakcie lotu samolotem przypuszczalnie sprawia, że dziecko szybciej zasypia. W domowych warunkach nasza córka do drugiego roku życia zasypiała tylko kołysana (piłka/nosidło), tymczasem w samolocie bez problemu odbywało się na to siedząco (przy piersi). Obstawiamy, że za sprawą szumu właśnie.

Nocny lot powrotny z Wysp Zielonego Przylądka (Sal) do Lizbony
  • W samolocie jest łatwiej niż w samochodzie

Nasza córka od narodzin aż do około. 1,5 roku życia nie znosiła jazdy samochodem. Zanosiła się histerycznym płaczem w trakcie prawie każdej podróży. Gdy była trochę starsza, osoba siedząca obok niej na tylnym siedzeniu animowała ją i podróże stawały się nieco bardziej znośne. W końcu sama dojrzała do tego, że w aucie może być fajnie. Obecnie mówi „lubię samochód”, gdy do niego wsiada, a w trakcie przejazdów doprasza się swoich ulubionych piosenek, komentując to, co widzi za szybą (samoloty, ciężarówki, światła itp.). Dotarcie do tego etapu jej rozwoju zajęło nam około dwóch lat (ale było warto zrobić wszystko, by nie wypłakiwała się w aucie!). Gdybyśmy z góry założyli, że loty będą przebiegać podobnie jak jazda samochodem, NIGDY nie wsiedlibyśmy z nią na pokład samolotu. I wiecie co? Okazało się, że w samolocie było zupełnie inaczej – bo o wiele łatwiej. Nieustanna bliskość rodzica, możliwość spacerowania i przyglądania się innym pasażerom, niecodzienny widok za oknem, stewardessa roznosząca napoje i jedzenie, książeczki i naklejki na stoliku – same atrakcje. Choć dla większości rodziców to wyznanie może być dziwne, to musimy przyznać, że przez pierwsze dwa lata życia Meli zdecydowanie woleliśmy podróżować z nią samolotem niż autem. A jeśli autem, to o wiele bardziej sprawdzał się u nas miejski autobus (w którym co chwila działo się coś nowego, ktoś wsiadał i wysiadał, ktoś kasował bilet, pojawiały się jakieś inne dzieci) lub kamper (to także jedna z preferowanych przez nas metod rodzinnego podróżowania).

Naklejki to jeden z naszych najlepszych sposobów na spokojny lot. Najlepiej takie w temacie podróżowania.
  • Zabierz walizkę z zabawkami: ulubionymi i nowymi

O ile pozwalają na to wymogi odnoszące się do bagażu, zabieramy walizkę-skuter, w której Mela ma wszystkie swoje zabawki i która przy okazji fajnie sprawdza się jako dodatkowa forma rozrywki na lotnisku. W podróż samolotem warto zabrać któreś z ulubionych zabawek dziecka (my na przykład mówimy Melce, żeby wybrała maskotkę albo książeczkę). Przydaje się też mieć w zanadrzu nowe zabawki, których dziecko przedtem nie widziało (choć nie ma gwarancji, że będą trafione, ale bazując na upodobaniach / aktualnej fazie malucha, jesteśmy w stanie z grubsza przewidzieć, czym może się dłużej zainteresować). Zabawki zabierane w podróż powinny też spełniać dodatkowy wymóg: muszą być lekkie i kompaktowe. Nasze podróżnicze typy to między innymi:

  • książeczki (sprawdzają się w szczególności małe, cienkie, lekkie, np. seria o Zuzi lub Kici Koci; staramy się zabierać ze sobą takie, które pasują do tematyki podróży / wakacji / wyjazdu),
  • naklejki, najlepiej wielorazowego użytku, by nie martwić się o ich rozklejanie po samolocie i by starczyły na cały wyjazd,
  • kompaktowe gry, np. zagadki CzuCzu uwielbiane przez naszą Melkę,
  • minipojemniczek z ciastoliną,
  • kolorowanka i kredki/flamastry (choć póki co nasza córka niezbyt interesuje się malowaniem).

Z naszych obserwacji wynika, że pierwszym wyborem wielu rodziców, jeśli chodzi o pomocnicze akcesorium na pokład, jest tablet. Osobiście nigdy go nie zabieraliśmy, bo z zasady unikamy zabawy przed ekranem. Ponadto, wszystko nowe, czego córka doświadczała w podróży, pochłaniało ją na tyle, że nie potrzebowała dodatkowych bodźców. Nawet wspomniane już wcześniej zabawki nie były w użyciu zbyt często, a raczej czekały na awaryjne sytuacje.

Walizka-skuter pełna zabawek urozmaica czas oczekiwania na lotnisku.
  • Dobrze się spakuj

Kompaktowe, a jednocześnie jak najlepsze zaopatrzenie ma ogromne znaczenie w podróży, zwłaszcza tej tanimi liniami, gdzie musicie stawić czoła znaczącym limitom bagażowym. Poza wspomnianymi już wyżej zabawkami koniecznie zabierzcie ze sobą zapas przekąsek i picie dla dziecka (napój dla dziecka zawsze przechodził przez kontrolę, o ile sami napiliśmy się z bidonu na oczach celnika – tzw. „safety drink”). Przekąski, poza tym, że warto, by były z tych przez dziecko ulubionych, to najlepiej, żeby były jak najmniej brudzące. Nasze hity to wafle ryżowe, jabłko, Day Upy. Inne rzeczy, bez których nigdy nie wyruszamy w podróż samolotem z dzieckiem, to:

  • dokument dziecka: dowód osobisty lub paszport (a czemu naszym zdaniem lepiej wyrobić paszport pisaliśmy już w tekście o naszych pierwszych podróżach z dzieckiem w duchu rodzicielstwa bliskości),
  • małe opakowanie chusteczek zwykłych i nawilżanych,
  • zapas pieluch i podkład do przewijania,
  • śliniak i całe ubranie na zmianę,
  • apteczka z lekami dla dziecka (środek na komary, lek przeciwbólowy i przeciwgorączkowy, plastry, sól fizjologiczna do oczu, sól morska do nosa, leki na brzuszek… – uzupełnić dowolnymi pozycjami, które sami wiecie, że mogą Wam się przydać).

Jednym z naszych sposobów na zwolnienie miejsca w bagażu jest zabieranie w każdą podróż jednej wspólnej kosmetyczki i pakowanie do niej absolutnego minimum (używamy 100 ml buteleczek, kupujemy żel pod prysznic z szamponem 2w1 i myjemy się nim wszyscy itp.). Żeby jak najbardziej ograniczyć liczbę ubrań zabieranych w podróż, tak dobieramy sety ciuchów, by wszystkie rzeczy pasowały do siebie nawzajem. Podróżujemy bez ręczników i suszarki – celujemy w takie miejsca noclegowe, w których są one zapewnione, a jeśli nie, to wysyłamy uprzejmą prośbę do gospodarzy, wspominając, że będziemy w podróży z niemowlakiem / małym dzieckiem.

Upewnij się, że twoje bagaże spełniają wymogi linii lotniczych.
Pojemnik z przekąskami jest obowiązkowy w każdej podróży. Tutaj czekamy na lot z wyspy Sal na wyspę São Vicente.
  • Znaj swoje prawa i z nich korzystaj

A skoro już mowa o przypominaniu o tym, że jesteśmy w podróży z dzieckiem, to nie powinniście mieć w tym temacie żadnych skrupułów. Prawda jest taka, że w związku z tym przysługują Wam pewne przywileje. W idealnym świecie nie musielibyście się o nie dopominać (i często nie jest to już konieczne). Ale jeśli znajdziecie się kiedykolwiek w sytuacji, w której ktoś o Waszych prawach zapomni lub będzie udawał, że o nich nie wie, koniecznie przejmujcie sprawy w swoje ręce! Na większości lotnisk na świecie przysługuje Wam odprawa bez kolejki i priorytetowa kontrola celna / bagażowa. Zazwyczaj dla inwalidów, kobiet w ciąży i rodzin z dziećmi tworzy się oddzielne stanowiska do odprawy. Macie też pierwszeństwo wejścia na pokład, tak samo jak osoby przemieszczające się na wózkach inwalidzkich i ciężarne. Tak, tak – jesteście w tym gronie i niech Was nie zniechęcą żadne dziwne spojrzenia i komentarze! Pierwszeństwo wejścia na pokład Was nie dotyczy, gdy lecicie tanimi liniami, bo w nich każdy bez wyjątku powinien je wykupić – uroki taniego podróżowania.

Gdy już wysiądziecie z samolotu i wyjdziecie z lotniska (udało się i wcale nie było tak strasznie, prawda?), koniecznie sprawdzajcie dokładnie cenniki transferów. W wielu miejscach niemowlęta i małe dzieci podróżują bezpłatnie, na przykład w Izraelu komunikacja miejska dla dzieci do 5. roku życia jest darmowa. Ale to już temat na inny wpis.



Ale ile jest właściwie sensu w tych wspólnych podróżach rodzinnych? Dlaczego warto podróżować z naszymi dziećmi?

Planujesz pierwsze podróże ze swoim niemowlakiem i bliskie są Ci założenia rodzicielstwa bliskości? Z pewnością zainteresuje Cię nasz wpis o podróżowaniu z niemowlakiem w duchu rodzicielstwa bliskości.

Na początek zamierzasz planować krótkie, weekendowe wypady? Tworzymy cykl o mini-wyprawach, skierowany do podróżujących, bliskościowych rodzin. Przeczytasz w nim między innymi o Osadzie Osjaków pod Łodzią, o atrakcjach Kazimierza Dolnego czy o zamku książąt mazowieckich w Czersku.

Podróżujemy z naszą córką kamperem po Polsce, szukając najfajniejszych atrakcji dla małych dzieci. Niedawno zachwycaliśmy się Podlasiem i stworzyliśmy ranking atrakcji tego regionu dla podróżujących z dziećmi. Odwiedziliśmy także Magiczne Ogrody w okolicy Janowca.

Karmisz piersią i masz obawy, jak pogodzić to z podróżą? Przekonaj się o tym, że karmienie piersią w podróży to Twój atut i ogromna wygoda!


podróże z dzieckiem / podróże z niemowlakiem / podróże z niemowlęciem / lot samolotem z dzieckiem / lot samolotem z niemowlakiem / podróż z małym dzieckiem / jak podróżować z dzieckiem / jak zorganizować podróż z małym dzieckiem / latanie z dzieckiem / latanie z niemowlakiem / podróżowanie z małym dzieckiem / podróżowanie z niemowlakiem / zwiedzanie z małym dzieckiem / zwiedzanie z niemowlakiem / czy można podróżować z dzieckiem / czy można latać z małym dzieckiem / czy można latać z niemowlakiem / zasady rodzicielstwa bliskości w podróży / podróże a rodzicielstwo bliskości / karmienie piersią w podróży / jak karmić piersią na wyjeździe / karmienie dziecka na wyjeździe / noszenie niemowlaka w podróży / noszenie niemowlaka na wyjeździe / wyjazd z małym dzieckiem / wyjazd z niemowlakiem / wakacje z małym dzieckiem / wakacje z niemowlakiem / zasady rb w podróży / podróż a rb / podróżowanie a rodzicielstwo bliskości / rodzicielstwo bliskości w podróży /

2 komentarze

  • comment-avatar
    Kasia 19/06/2019 (21:54)

    W naszym przypadku latanie też jest łatwiejsze niż jazda autem ☺ ale po przeczytaniu artykułu, jest we mnie iskierka nadziei, że moja córka polubi jazdę samochodem ☺
    My zwiedziliśmy z 9-miesieczną córka Chiny. Wszyscy nam odradzali, ale nasze dziecko pokochało ryż i Chińczyków? a blond bobas był nie lada atrakcją i w sumie ominelismy mnóstwo kolejek na jej niebieskie oczy ?

    • comment-avatar
      Obieżysmak 20/06/2019 (06:47)

      Kasia, trzymamy kciuki za auto! U nas sytuacja się zmieniła na plus, gdy Mela miała ok. 1,5 roku. Wyprawa z takim maluchem do Chin – super sprawa, szacun! 🙂 My też myślimy o jakimś azjatyckim tripie, gdy dołączy do nas za jakiś czas drugi bobas, a zanim jeszcze skończy dwa lata…